ALTERRA – olejek do ciała limetka i oliwa

ALTERRA – olejek do ciała limetka i oliwa

Olejek kupiłam z ciekawości w promocji. Z ciekawości jak też się olejek sprawdzi do pielęgnacji ciała.

Po zużyciu jednej butelki mogę napisać, że olejek sprawdził się całkiem dobrze. Skóra była po nim miękka i ładnie nawilżona, aczkolwiek aplikację trzeba powtarzać co najmniej raz dziennie, żeby efekt był trwały. Po wakacjach nie za bardzo dawał radę wysuszonej od słońca skórze. Więc na przyszłość do użytku chyba raczej co drugi dzień na przemian z balsamem lub jako dodatek do balsamu.

alterra olejek do ciała limonka

Skład ma świetny, zapach jest ale dość delikatny – na szczęście dość szybko się ulatnia.

Wydajność jest średnia, trochę trzeba go zużyć, żeby zaaplikować na całe ciało.

Jedyne, co mi nie pasowało to fakt, że olejek, jak każdy olejek, pozostawia na skórze tłustą warstewkę na czas jakiś. Więc najlepiej nakładać go, gdy się nie spieszymy – u mnie z tym bardzo ciężko, bo rano spieszę się zawsze bez wyjątków. Jakoś sobie muszę radzić, ale nie jest to przyjemne.

Skład INCI: Zea Mays Germ Oil (olej z kiełków kukurydzy), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów), Vitis Vinifera Seed Oil (olej z pestek winogron), Oenothera Biennis Oil (olej wiesiołkowy), Olea Europea Fruit Oil (olej z oliwki europejskiej), Limonene  (składnik kompozycji zapachowej), Parfum (zapach), Citrus Auratium Dulcis Peel Oil (olejek neroli), Simmondsia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Glycine Soja Oil (olej sojowy), Citral (składnik kompozycji zapachowej), Tocopherol (pochodna witaminy E), Bisabolol (działa antyseptycznie), Citrus Aurantifolia Oil (olejek limetkowy), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy), Citrus Nobilis Oil (olejek mandarynkowy), Cananga Odorata Flower Oil (olejek ylang ylang), Geraniol składnik kompozycji zapachowej, Linalool składnik kompozycji zapachowej, Citronellol składnik kompozycji zapachowej), Benzyl Benzoate (składnik kompozycji zapachowej), Eugenol (składnik kompozycji zapachowej), Aloe Barbadensis Leaf Extract (ekstrakt z aloesu).

Cena: 18 zł.

Pojemność: 100 ml.

Czy kupię ponownie? Może i bym kupiła, ale zdaje się, że został wycofany, tak jak inne olejki Alterry, również te do ciała. Rozglądam się za nim od czasu do czasu i od dawna już go na półkach nie widziałam. PS. Niedawno zamiast trzech wersji olejków, które były dostępne, pojawiły się dwie zupełnie nowe – być może wypróbuję.

Moja ocena: 4.

flowerflowerflowerflower

HIMALAYA HERBALS – pasta do zębów kompletna ochrona

HIMALAYA HERBALS – pasta do zębów kompletna ochrona

Chciałam spróbować tej pasty I spróbowałam… po raz pierwszy I ostatni.

Pasta wszem i wobec reklamowana jako naturalna ma zgadnijcie co! SLS… i to bardzo wysoko w składzie. Ma również dwutlenek tytanu… po cholerę ten składnik a paście do zębów?! Dwutlenek tytanu ma za zadanie nadawać biały kolor (pasta ma kolor szary), jest też filtrem przeciwsłonecznym… Może mieć działanie toksyczne… Fluoru brak.

himalaya herbals pasta do zebow kompletna ochrona

Kolejny składnik to mentol – jest go zdecydowanie za dużo, tak dużo, że aż szczypie – także w oczy o dziwo, choć wrażliwych nie mam…

Z powodu SLS pasta pieni się jak wściekła, więc jest wydajna, na co klnęłam przy prawie każdym użyciu 😉 bo chciałam już wreszcie pożegnać ją na zawsze. Jest na niej napisane ‘nie połykać’, ha, ale gdy pasta tak mocno się pieni, to mimowolnie jednak zawsze trochę się jej połknie… razem z SLSem i dwutlenkiem tytanu…

Kolejna rzecz, która mi nie pasowała to uczucie ściągnięcia w buzi po myciu. Hmmm, nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam i było bardzo dziwne.

Skład INCI: Sorbitol, Aqua, Hydrated Silica, Glycerin, Silica, Sodium Lauryl Sulphate, Flavour, Xanthan Gum, Titanium Dioxide, Sodium Saccharin, Menthol, Sodium Benzoate, Punica Granatum Pericarp Extract, Potassium Sorbate, Calcium Fluoride, Zanthoxylum Alatum Fruit Extract, Acacia Arabica Stem Bark Extract, Terminalia Chebula Fruit Extract, Terminalia Bellerica Fruit Extract, Emblica Officinails Fruit Extract, Embelia Ribes Fruit Extract, Azadirachta Indica Bark Extract, Vitex Negundo Extract, Thymol, Citric Acid, Salvadora Persica Stem Extract, Acacia Farnesiana Flower/Stem Extract, Acacia Catechu Bark Powder, Mimosops Elengi Flower Extract, Limonene

Cena: 10 – 16 zł.

Pojemność: 75.

Czy kupię ponownie? Nie.

Moja ocena: słabe 3.

flowerflowerflower

Pielęgnacja naturalnie – jak zacząć?

Pielęgnacja naturalnie – jak zacząć?

Najtrudniejszy pierwszy krok… 😉

U mnie zaczęło się właściwie od jedzenia, zaczęłam zwracać uwagę na składniki na opakowaniach. Dziś nie jest idealnie, ale nawet jeśli wybieram coś z gorszym składem, to robię to świadomie. I powiem szczerze, że moje poczucie smaku bardzo się zmieniło. Chemiczne pączki na przykład wyczuwam od razu 😉 I wcale już mi nie smakują…

No ale miało być o pielęgnacji…

rzepak naturalna pielegnacja

 

W pewnym momencie zauważyłam, że po aplikacji kremów, czy balsamów moja skóra wygląda tak, jakbym nie nałożyła nic, albo czasem nawet jeszcze gorzej. Cóż, z jednej strony, owszem, młodsza już nie będę 😉 ale z drugiej wkurzało mnie to i bardzo chciałam coś z tym zrobić.

Poza tym moja skóra wciąż i wciąż miała objawy trądziku, choć takowy już dawno powinien zniknąć. W dodatku nie mogłam znaleźć sposobu na jej błyszczenie w strefie T. Naczynka też były i są (mam to genetycznie). Na szczęście, odpukać, alergie mnie omijają na razie 🙂

pole naturalna pielegnacja

Wtedy zainteresowałam się na serio serio naturalną pielęgnacją. I wiecie co? Do tej drogeryjnej w życiu już nie wrócę, mam nadzieję! Różnica jest kolosalna. Moja cera jest lepiej odżywiona, ma ładniejszy kolor, jest o niebo bardziej miękka, aż czasem wciąż jej dotykam, bo nie mogę w to uwierzyć 🙂 O pryszczach zapomniałam całkowicie, czasem tylko pojawią się jakieś drobne zmiany, gdy trafię na kosmetyk, czy składnik, który mnie zapycha (bo każdemu się to zdarzy). Strefa T też ma się o wiele lepiej, choć do ideału jeszcze daleko.

Nie pamiętam, kiedy moja cera wyglądała ładniej.

łaka naturalna pielegnacja

Gdy zaczynałam się interesować naturalną pielęgnacją, nie było takiego wyboru kosmetyków, jak obecnie. Nowe firmy i nowe receptury przybywają jak grzyby po deszczu, co bardzo mnie cieszy. A jeszcze bardziej cieszy mnie to, że wiele z nich to są firmy polskie. Więc do wypróbowania jest mnóstwo kosmetyków, a nowych jest coraz więcej i więcej.

I tu od razu mała uwaga: to, że jakaś firma pisze sobie na opakowaniu, że produkuje kosmetyk naturalny, wcale nie oznacza, że taki on jest. Dlatego uczulam Was, aby zawsze i bezwzględnie czytać skład na opakowaniach. Zdarza się też, że jedna firma ma w swej ofercie kosmetyki, które są OK oraz takie, których skład pozostawia wiele do życzenia.

Osobiście, gdy nie mogę znaleźć składu na stronie producenta, to już zapala mi się czerwona lampka, a gdy nie można go znaleźć też w innych miejscach, to rezygnuję z zakupu. Zawsze. Bo zwykle okazuje się, że potem spotyka nas jakaś niemiła niespodzianka. Ale o tym musiałam się przekonać na własnej skórze 😉

droga naturalna pielegnacja

U mnie to zainteresowanie naturalną pielęgnacją poszło jeszcze dalej – zaczęłam sama robić mazidła. Nie tylko dla siebie. Ze składnikami, które pasują do mojej i nie tylko mojej cery, takimi, które chciałam, żeby były w kremie, a nie mogłam podobnej mieszanki nigdzie znaleźć.

Bo o ile kremów do cer tłustych czy trądzikowych lub typowo lekkich, nawilżających jest bez liku, to takich do cery mieszanej, naczynkowej i w dodatku takiej, która dwójkę z przodu ma już dawno za sobą 😉 jest raczej mały wybór. I nie mam tu na myśli serów, czy olejów, bo tych też wybór jest spory, ale zwyczajny, najzwyklejszy krem. Dla mnie jednak mimo wszystkich zalet serów, krem to jest hi fi stereo – łatwiej i przyjemniej mi się go nakłada.

Z kremów do rąk jakoś żaden z naturalnym składem nie sprawiał cudów, a najlepszy jaki kiedyś działał, w składzie miał rzeczy, których już nie chciałam aplikować.

Pierwszy krem, który sobie zrobiłam, a który o dziwo udał się idealnie, stosowałam wciąż i wciąż, na dzień i na noc, tak byłam nim zachwycona 😉 A do tego jest jeszcze radość tworzenia, świadomość, że wreszcie mogę mieć to, czego chcę i czego moja cera potrzebuje.

jesien naturalna pielegnacja

A jak zacząć? Najlepiej krok po kroku, szczególnie u osób bardziej wrażliwych, czy alergicznych. Po to, że gdyby coś się działo, chcemy wiedzieć, co nam szkodzi. Gdy wprowadzimy za jednym razem więcej nowych kosmetyków, będzie trzeba zaczynać od nowa i tak czy siak sprawdzać je po kolei.

Zacznijmy na przykład od zmiany kremu, toniku lub żelu pod prysznic, wtedy oswoimy się z tym, że kosmetyki naturalne są jednak inne niż te drogeryjne. Różnią się nie tylko składem, ale też zapachem, kolorem i konsystencją, czy też ilością wytwarzanej piany. I do tego trzeba się przyzwyczaić. Da się 😉

I tu jeszcze jedna uwaga. Ponieważ korzystamy w większości z naturalnych składników, to mogą one wywoływać uczulenia czy wysypy przeróżne. Jest to normalne, ale nie należy się zniechęcać, bo nie ma innej drogi, niż próbować, próbować i jeszcze raz próbować. 99% osób znajdzie w końcu coś dla siebie. Tak było i ze mną.

Na początku cera też musi się przestawić z kosmetyków drogeryjnych na te naturalne i chwilę może to trwać. Gdy później zdarza się, że coś się dzieje, to dajmy kosmetykowi drugą szansę. Odstawmy na kilka dni i spróbujmy znów, no chyba, że objawy są nie do przejścia. Często za drugim razem jest już OK, choć nie zawsze.

zachod slonca naturalna pielegnacja

No to co… Panie i Panowie – do dzieła! Życzę Wam powodzenia i przyjemności w odkrywaniu tajników naturalnej pielęgnacji! Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o jej podstawach, to możecie poczytać o tym tu.

flower